RSS
Facebook
Twitter

niedziela, 15 maja 2011

"Bogini Nocy" to historia odpowiedzialna za powstanie tego bloga...


O serii: Marzyliście kiedyś o tym, by zostać obdarowanym mocą? By musieć walczyć ze złem? By być kimś więcej niż kolejną osobą w anonimowym tłumie przechodniów? One z pewnością wiele by dały, by wam to wszystko oddać i wrócić do normalnego życia. Cztery dziewczyny z Los Angeles - Vanessa, Catty, Serena i Jimena - są kimś więcej niż przyjaciółkami. Są córkami księżyca, a każda z nich posiada moce, które czasem są prawdziwymi zmorami, szczególnie, gdy chłopak twoich marzeń ma cię właśnie pocałować. Sprawy nie ułatwia im Atrox i jego ofiary (tzn... Wyznawcy, ale ostatecznie to nie robi różnicy), którzy czyhają na życie dziewczyn. Na domiar złego oprócz problemów z cieniami, pojawiają się problemy z facetami - bo w końcu z facetami zawsze muszą być jakieś problemy ;).

O książce:  Vanessa czuje, że wszystko wymyka jej się z rąk. Ktoś zaczął ją śledzić, Catty co rusz zabiera ją w podróż w czasie, Michael Saratoga - miłość jej życia - zaprasza ją na randkę, a gdy chce ją pocałować, jej molekuły zaczynają wariować i dziewczyna zaczyna znikać. Na domiar złego pojawia się dziwny chłopak - Stanton, wizje Sereny przepowiadają poważne kłopoty, jedna z jej przyjaciółek znika, a druga zapada na dziwną chorobą i traci nadzieję. Ponadto pewna emerytowana nauczycielka historii mówi jej, że jest córką księżyca, co rzekomo miało dać odpowiedzi, a tak naprawdę zrodziło jeszcze więcej pytań. I jak tu nie stracić głowy w tym wszystkim?

Kiedy Agnieszka Pohl napisała na swoim blogu, że odłożyła POTTERA na rzecz "Córek" byłam zaskoczona. "Książka do recenzji czy nie - Pottera nie można tak po prostu odłożyć." - myślałam. Kiedy jednak otworzyłam swój plik w komputerze, oderwała mnie od niego jedynie późna pora i świadomość, że już za tydzień muszę oddawać prace na konkurs. Jednak żadna siła nie była wstanie wyrwać mnie z transu "Bogini" następnego dnia. Gdyby nie fakt, że nie miałam skończonej recenzji "Zwiadowców" i internetu na dworze, post ten ukazałby się już tydzień temu.
Nie ma się co oszukiwać - książki Lynne Ewing nie są wymagającymi lekturami. Są dobrym sposobem na zajęciem nimi nudnego dnia, czasu spędzonego na plaży czy oczekiwania na znajomych, choć - UWAGA! - nie wtedy, kiedy niedługo ma się wydarzyć coś niezwykłego, dzień jest naprawdę słoneczny lub gdy przyjaciele przyjdą za 5 minut, bo książka mimo wszystko wciąga. Choć problemy wydają się naprawdę banalne, niektórzy bohaterowie idiotyczni a kilka fragmentów jest przereklamowanych (np. opisy ciuchów) to od opowieści naprawdę trudno się oderwać. Dowodem są moje spalone nogi, ręce i dekolt :). I choć cała seria skierowana jest raczej do płci pięknej, prawdziwi miłośnicy fantastyki (tj. oni) nie powinni pogardzić tą lekturą.

Oczami Jenny: Seria idealnie nadaje się do "odmóżdżenia" po ciężkiej pracy, konkursach (z fizyki ;]) czy po psychicznej "Pladze" (GONE). Historia jest naprawdę tak przyjemna i lekka, że zaraz po przeczytaniu ma się ochotę przeczytać ją jeszcze raz. Poza tym - doskonale uzmysłowiła mi, jak naprawdę wygląda zakochanie się "na zabój", którego w moim młodym życiu jeszcze nie zaznałam. Ze względu na to, że mam manię utożsamiania się z głównymi bohaterkami, piekielnie spodobał mi się Michael Saratoga i, mimo, że czasami był prawdziwym palantem, wybaczałam mu za każdym razem kiedy odchodził i miałam ochotę go całować ilekroć wracał.

Autor: Lynne Ewing
Tytuł: Bogini Nocy
Seria: Córki księżyca
Tłumacz: Błażej Kubacki
Liczba stron: 267
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 18 maja 2011

Polecam:
Wydawnictwo Jaguar
Forum Córki Księżyca
Córki Księżyca na facebooku

„Córki Księżyca” dostałam od wydawnictwa Jaguar. Ślicznie dziękuję :).

sobota, 7 maja 2011

Na pierwszy ogień wzięłam oczywiście "Zwiadowców", którzy powinni mieć u mnie ołtarzyk :).

O serii: Honor, odwaga, wierność, przyjaźń, miłość. Wartości te nie są nam obce w serii "Zwiadowców" autorstwa Johna Flanagana.
Will wraz z mistrzem Haltem i przyjaciółmi - Horace'm i Gilanem - nie mają chwili wytchnienia. Co chwila Araluenowi - państwu pod rządami dobrego króla Duncana - i krajom na starym kontynencie grozi niebezpieczeństwo. Z Gór Deszczu i Nocy nadchodzi Morgarath, z północy Scottowie, z zachodu Skandianie, z południa - mieszkańcy Arydii. Na wschodzie natomiast, w Hibernii - krajowi bliskiemu Haltowi - rozprzestrzeniają się wyznawcy niebezpiecznej religii, która zaczyna zagrażać ojczyźnie bohaterów. Mimo nieustających przygód nadal mają czas na życie prywatne, co z reguły kończy się... Bardzo dobrze :).

O książce: 15-letni Will - sierota na zamku Redmont - od zawsze marzy, by stać się rycerzem. Niestety, jego marzenia są nie do zrealizowania. Niski, skromnej postury inteligentny chłopaczyna, który woli uciekać, skrywać się, chodzić po drzewach i atakować z ukrycia, nie jest odpowiednio przygotowany do roli zacnego rycerza. Nie to co Horace - wysoki, umięśniony i nieco przy głupawy rówieśnik oraz największa zmora Willa. Chłopak jednak nie traci nadziei i z niecierpliwością oczekuje na Dzień Wyboru organizowany przez barona Aralda na zamku Redmont, w którym każda sierota, która ukończyła 15 lat ma szansę zostać czeladnikiem jednego z Mistrzów Sztuk. Niestety - kiedy przyjaciele mają szansę pobierać nauki u tych mistrzów, u których chcieli, Will zrozumiał, że nie nadaje się do niczego i czeka do praca na polu. W tym momencie na scenę wkracza tajemniczy Halt i proponuje chłopakowi przystanie do zwiadowców - ludzi owianych legendą, którzy, jak wieść niesie, parają się czarną magią, potrafią stawać się niewidzialni. Chłopak uznaje, że gorzej już być nie może, więc przystaje na propozycję zwiadowcy. I w tym momencie zaczyna się zabawa :). 
Pobieranie nauk, pierwsza jazda konno, pierwszy Zlot Korpusu Zwiadowców, walka z kalkarami, trudny wybór i mianowanie na ucznia to tylko część wydarzeń, która spotyka młodego zwiadowcę w pierwszej części serii.

Zabawy przy czytaniu jest co niemiara. Po ironicznych tekstach Halta, Gilana i Starego Boba nie sposób się nie uśmiechnąć, jeśli nie wybuchnąć śmiechem. Poza tym akcja książki podzielona jest na dwóch bohaterów, więc możemy obserwować zarówno naukę Willa ze swoim mistrzem, jak i poczynania Horace'a, który gnębiony jest przez trójkę starszych "kolegów". Dzięki temu mamy szansę polubić mięśniaka nim zaprzyjaźni się z młodym zwiadowcą.
"Ruiny Gorlanu", jak i kontynuacje, zdecydowanie skierowane są ku młodzieży. Lekki język, nienużące opisy, ciekawa fabuła, zwroty akcji i liczne niespodzianki sprawiają, że młodzi nie mogą oderwać się od książki, choć i dorośli bez problemu mogą zagłębić się w historię Willa i przyjaciół. Zagłębienie się w nieco podrasowany wizerunek średniowiecznej Anglii sprawia, że możemy zapomnieć o otaczającym nas świecie na kilka miły godzin, dając wytchnienie zszarganym nerwom.
Po lekturze "Zwiadowców" w życiu kilku (a może jednak wielu) młodych czytelników powinno się co nieco zmienić. Zaczynamy rozumieć, że każdy jest do czegoś stworzony i każdy ma swój cel w życiu, a przy okazji poznajemy drugi koniec kija - to, że marzenia się spełniają nie oznacza, że po ich spełnieniu możemy odejść w spokoju, tylko, że czeka nas jeszcze cięższa praca, której finał może być lepszy od spełnienia marzeń.


Oczami Jenny: "Ruiny Gorlanu" są swoistym wprowadzeniem, prologiem do całej serii. Takiej atmosfery, którą znajdujemy w pierwszej księdze cyklu, nie możemy znaleźć w żadnej kolejnej części (co oczywiście nie oznacza, że kolejne części są gorsze). Kiedy sięgniemy po nią raz, nie oderwiemy się od niej, póki nie przeczytamy ponownie całej historii. A kiedy się ją skończy pragnie się sięgnąć po kolejną.

Autor: John Flanagan
Tytuł: Księga 1. Ruiny Gorlanu
Seria: Zwiadowcy
Tłumacz: Stanisław Kroszczyński
Liczba stron: 319
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 25 marca 2009

Polecam:
Wydawnictwo Jaguar
Forum Zwiadowcy
Zwiadowcy - Oficjalna Polska Strona
Zwiadowcy na facebooku

czwartek, 5 maja 2011

Cześć, czółko, czołem

"Czuw, czuw, czuwaj, cześć, czółko, czołem,
Nie mam pojęcia skąd się tu wziąłem - oj!"
~donGURALesko

Dokładnie tak sobie pomyślałam, kiedy wybierałam wstępną szatę graficzną. Bo jakby nie patrzeć - mam nieco na głowie, a bawię się z kolejnym blogiem. Koniec roku, poprawianie ocen, wredni nauczyciele od chemii i geografii, konkursy, fora, blog-analizatornia, nie mówiąc już o projekcie edukacyjnym. A mimo to, stoję (a właściwie po prostu jestem) tu przed wami.

Dlaczego?
Hmm... Dobre pytanie. Jak się dowiecie, to mi też powidzcie, bo sama nie mam bladego pojęcia. Co też mnie podkusiło, żeby założyć bloga z recenzjami? Bo tak - na blogu będą recenzje. Z reguły książek - wątpię, by pojawiła się recenzja filmu czy płyty, choć to niewykluczone.

Jak często?
Nie wiem. Jak narazie mam co recenzjować - moja półeczka nad biurkiem ma kilka ciekawych i mniej ciekawych tytułów, coś jednak sądzę, że będę musiała sobie odświerzyć pamięć. Może nie całościowo. Może tylko  kilka fragmentów rozdziałów, żeby przypomnieć sobie akcję i bohaterów. Ergo - nie wiem kiedy pojawi się pierwsza recenzja i jak często będą ukazywane. Wybaczcie :).

Co?
Jak już mówiłam - książki. Głównie fantastyczne dla młodzieży. Możliwe, że wpadnie nawet jakiś obyczaj, poradnik czy literatura faktu. Nie mam nic konkretnego na myśli, choć wątpię, żeby się coś nie pojawiło z biegiem czasu.

Napewno?
Napewno moja skromna biblioteczka - "GONE", "Zwiadowcy", "Wróg", "Zmierzch", "Century", "Na Dworcowej", "Dominika. Pierwsza miłość", "Nocny włóczęga", "Proroctwo kamieni".

Możliwe?
"Kroniki Imaginarium Geographica", "Percy Jackson", "Dziedzictwo", "Ulysses Moore", "Księga powietrza i cieni", "Strażnicy Veridianu", "Nie tylko Trójkąt Bermudzki". Jeśli gdzieś złapię to "Błękitnokrwistych" i "Córki Księżyca".

Jak?
Kolejne pytanie, na które nie znam odpowiedzi :). Boję się trochę, bo recenzje na j.polski średnio mi wychodzą, ale sądzę, że tutaj będzie inaczej. Mam większą swobodę, recenzje nie są na ocenę, a i nie ma tematów "tabu". Poza tym - mam pewien układ, do którego chcę się stosować. Czy wyjdzie? Liczę, że tak.

Czy to wszystko?
Chyba tak :). To co chciałam powiedzieć - powiedziałam. Jeśli są jakieś pytania - zapraszam na maila:
jennifer.laugh@autograf.pl

Trzymajcie za mnie kciuki
i do napisania :).