Chaos rodzi więcej chaosu
Nie od dziś wiadomo, że śmierci
boi się każdy, ale czy każdy potrafi kochać tak mocno drugiego człowieka, aby
przezwyciężyć strach i poświęć swe życie dla ukochanej osoby? Czasami po prostu
trzeba wybrać między czymś prostym, a czymś słusznym. Nigdy nie śmiałam myśleć,
że to właśnie Ethan Wate stanie przed takim wyborem. Zapewne każdy z nas
spodziewał się, że Lena zostanie kiedyś zmuszona do swego rodzaju wyboru między
ukochanym a światem paranormalnym. Ale czytając wszystkie części tejże
powieści, nigdy nie wierzyłam w to, że droga bohaterów wykreowanych przez Kami
Garcia oraz Margaret Sthol będzie drogą łatwą, prostą, bez żadnych zakrętów.
Nie spodziewając się tego, co zastałam na końcu książki, było to dla mnie
wstrząsające zaskoczenie.
Melancholijny
nastrój połączony z mnóstwem zagadek oraz mrocznym klimatem małego miasteczka
Gatlin, jak i pełne miłości celtowanie
dwójki bohaterów to wszystko, co tworzy trzecią część Pięknych Istot. Momenty,
których żaden czytelnik się nie spodziewał oraz wyjaśnienie niecierpiących
zwłoki rzeczy, a to wszystko w gotyckiej oprawie. Nie potrafię nawet ubrać w
słowa mojego smutku, który towarzyszył mi, w momencie, kiedy przeczytałam
ostatnie słowo w książce: „Lena”. I mogłabym nawet dać sobie ręką uciąć, że
znaczenie imienia głównej bohaterki doskonale ją opisuje. Bardzo pobudliwe
osoby, które wrażliwie są na wszystko, co stanowi urok życia, mają wrodzony
zmysł poezji, piękna, elegancji, czują się doskonale w swoim własnym świecie –
idealna Lena Duchannes, wprowadzająca nas w świat zamyślenia, gdzie problemem
nie jest klasówka z angielskiego u pani English, a nadchodząca Apokalipsa.
Zapewne nie trudno się domyślić, że ostatnimi czasy jest to hit wśród pisarzy,
malarzy, reklam przeróżnych sklepów. Garcia i Sthol również pokusiły się o
wątek związany z Apokalipsą zapowiedzianą przez Majów, a potwierdzoną przez
współczesnych naukowców. Jak skwitowały swoją tezę autorki? W sposób korzystny
dla nas i niekorzystny dla Leny, Linka, bądź Ammy.