RSS
Facebook
Twitter

sobota, 23 marca 2013


Empireum, ogromny statek kosmiczny, jest jedynym światem, jaki znają Waverly i Kieran. Tutaj się urodzili. Tutaj dorastają. Należą do grupy wybranych, której celem jest odnalezienie i zaludnienie Nowej Ziemi. Obydwoje znają swoje role - on zostanie w przyszłości kapitanem jednostki, ona będzie stała u jego boku. Dzieci ich dzieci będą dorastać na nieznanej planecie... Przygotowani na zagrożenia z kosmosu, przyszli koloniści nie wzięli pod uwagę jednej możliwości - zdrady.
Gdy Nowy Horyzont, statek-bliźniak, nieoczekiwanie atakuje, zaskoczeni agresją ze strony sprzymierzeńców mieszkańcy Empireum nie potrafią się bronić. Dorośli zostają zlikwidowani. Młode kobiety porwane. Na statku pozostają tylko niedoświadczeni chłopcy. Na początku ocalałymi rządzi lęk. Potem zaczyna się walka o władzę.
Nowy Horyzont nie zaatakował bez powodu. Waverly odkrywa, że ukochana przez mieszkańców statku przywódczyni ma wobec niej oraz innych porwanych bardzo konkretne plany - plany, w których dziewczyna nie ma zamiaru wziąć udziału.*

Szczerze mówiąc, długo się zastanawiałam, jak zacząć tę recenzję. W jakie słowa ją ubrać. O czym wspomnieć, a co lepiej przemilczeć. W jakim świetle przedstawić książkę. Spędzało mi to sen z powiek (szczególnie na lekcjach) i nie dawało spokoju, ilekroć zarzucam próby pisania (jakiejkolwiek, szczerze powiedziawszy, bo na chwilę obecną trochę recek mi się zwaliło na głowę) recenzji. Po przeszło dwóch tygodniach intensywnego (na ile pozwalał mój wykończony szkołą mózg) myślenia, w piątkowy wieczór w nadeszło olśnienie. Nie będę kłamać, nie będę niczego maskować, wygarnę książce wszystkie wady i podkreślę wszelkie zalety, jakie tylko zauważyłam i na które nie szkoda mi marnować czasu. Później jednak nadeszły rozmowy o książce z innymi recenzentkami, sprawdziany, kartkówki i bitwy o laptopa, mój Reviewer Dream się skończył, więc postanowiłam zamieścić w recenzji tylko to, co napisałam już wcześniej oraz tylko to o czym mam siły pisać. A co wy, moi Czytelnicy, z tym zrobicie, to już jest nie moja sprawa - jam tylko wypełniam obowiązki zmory wydawców, tj. recenzenta. W dodatku aktualnie leniwego i totalnie subiektywnego.

Przede wszystkim: czegokolwiek bym nie przeczytała, czegokolwiek bym nie usłyszała i czegokolwiek bym o tej książce nie obejrzała - żadne trailery, tweety, okładki, zapowiedzi, wpisy na blogu czy prevki do okładek nie oddają ani tego czego się spodziewałam, ani tego, z czym się spotkałam podczas lektury. A spodziewałam się mrożącego krew w żyłach thrilleru na miarę Igrzysk Śmierci i GONE lub (nie pytajcie czemu) super słodkiego romansu, z którym mamy do czynienia dość często w książkach z gatunku paranormal romanse. In my humble opinion nie jest to ani thriller, ani romans, a raczej... książka akcji w klimatach podróży kosmicznych, jeżeli mogę się tak wyrazić. Owszem - afera niemowlęca na Nowym Horyzoncie oraz kłopoty z dowództwem na Empireum są przerażające i nie raz okrutne, ale uważam, że cała książka miała za mało... mroczny klimat, by nazwać "Blask" thrillerem.

A skoro już mowa o zestawieniu wydarzeń z Nowego Horyzontu i Empireum... Wyobrażaliście sobie kiedyś utopię i dystopię funkcjonujące obok siebie w jednej książce? No cóż - teraz już możecie. Nowy Horyzont to statek, na którym funkcjonuje istny raj... w kosmosie. Ludzie są mili, pogodni, pełni wiary w Boga i nadziei na lepsze jutro, które spotka ich lub ich dzieci na Nowej Ziemi. Krótko mówiąc - miejsce iście utopijne. Z kolei nieopodal (jak na odległości kosmiczne) przez międzygalaktyczną próżnię "szybuje" pozbawione dorosłych Empireum. Na zostawionym na pastwę dojrzewających chłopców statku kosmicznym panuje zupełny chaos, który próbuje być ogarnięty jeszcze większym chaosem.
Szczerze mówiąc, sama się sobie dziwię, że wcześniej tego nie zauważyłam. Dziwne, bo mimo, że nie przepadam za książkami w klimatach utopijnych czy dystopijnych, jest ten kontrast między statkami był jedną z rzeczy, które naprawdę mi się spodobały w "Blasku".

Bardzo podobało mi się również nastawienie autorki do pisania "Blasku". By pisać książki o tematyce sci-fi, potrzebna jest znajomość co najmniej podstawowych praw fizyki, a najlepiej, gdyby autor w ogóle był doktorem fizyki teoretycznej i doświadczalnej oraz, oczywiście, astronomii. Albo być geniuszem (jak Lem). Amy Kathleen Ryan w podziękowaniach przyznaje się jednak, że tą kwestią niekoniecznie zajmowała się ona sama. Oczywiście byłabym zdecydowanie bardziej zadowolona, gdyby książka była "jej" od początku do końca, ale lepiej przyznać się do niewiedzy i szukać u znajomych pomocy, zamiast udawać, że wie się lepiej od wszystkich innych i pogardzać researchem. Bardzo fajne zachowanie ze strony autorki.

"Blask" ma jednak również kilka wad - głównie technicznych. Długo oczekiwana okładka pierwszej części Gwiezdnych wędrowców jest cudna i tego odebrać jej nie można. Jest niesamowicie dopracowana, oryginalna, niezwykła, ciekawie lakierowana - szczególnie spodobało mi się wybiórcze lakierowanie na tylnej okładce, układające się w "tajny" komunikat. Nie ma to tamto - okładka jest doskonale dopracowana. Gorzej z wnętrzem. Brakowało mi spisu treści, bardzo potrzebnego przy nazwach poszczególnych części i imiennych rozdziałach. Strasznie puste strony każdej nowej części. Zirytowało mnie również zwiększanie objętości na siłę - książka spokojnie mogła mieć mniejszą czcionkę, interlinię i żywą paginę. Przeszkadzały mi również numery stron na górze stron i brak loga stronie tytułowej, choć to już może podchodzić pod czepialstwo. No i nieszczególnie spodobał mi się tłumacz. Zdania były krótkie i proste. Język nie za ciekawy - mi osobiście utrudniający czytanie.

"Blask" autorstwa Amy Kathleen Ryan z całą pewnością jest książką dobrą. Może nie jest mrożącym krew w żyłach thrillerem i może skierowany jest raczej do młodzieży, niż do zwykłych zjadaczy... science fiction, jednak z pewnością jest powieścią interesującą. Gama barwnych bohaterów, dwutorowa narracja, afera niemowlęca, walka chłopców o dowództwo nad statkiem kosmicznym i ogarniający bohaterów kosmos sprawiają, że od książki trudno się oderwać. "Blask" może nie jest moją ulubioną powieścią, ale z całą pewnością sięgnę po drugą część - "Iskrę", której premiera odbędzie się w kwietniu tego roku - a wam, moi drodzy czytelnicy, serdecznie polecam :).

oszukali nas
nie możemy nikomu ufać
nikt nam nie pomoże
nie ulegniemy!!!

*opis z okładki

Autor: Amy Kathleen Ryan
Tytuł: Blask
Seria: Gwiezdni Wędrowcy
Tłumacz: Grzegorz Komerski
Liczba stron: 407
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 9 stycznia 2013

"Blask" autorstwa A.K.Ryan dostałam dzięki uprzejmości Entego Admina z Wydawnictwa Jaguar. Ślicznie dziękuję :)

-------------------------------------------------------
Byłam dzisiaj na I Wielkiej Wymianie Książkowej w moim mieście. Denerwowałam się potwornie, bo w naturze mojego miasta leży, że większość imprez kulturalnych nie wypala, ale muszę przyznać, że było zdecydowanie lepiej niż sobie to wyobrażałam :). Nawet coś wymieniłam, z czego jestem bardzo zadowolona. Nikogo pewnie to nie interesuje, ale jeśli jednak, podaję link do artykułu (TU).

Tak dodatkowo wrzucam filmik z ulubioną piosenką, która chodzi za mną od kilku dni.
Wrzucam, bo mogę :D
Mam nadzieję, że wam się spodoba :)

6 komentarzy:

  1. O MÓJ BOŻE! CZŁOWIEKU, TY ŻYJESZ?! Bardzo miło mi Cię tu gościć :).

    Masz Blask? Serio? Od kiedy? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakoś ten "Blask" do mnie nie trafia, takie małe nic można by powiedzieć na pierwszy rzut oka, może to przez ostatnie romanse z klasyką sci-fi tak go postrzegam? Hmmm... sam nie wiem, zresztą wypowiem się jeśli go przeczytam (co rychło, albo w ogóle nie nastąpi). :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Blask był genialny, każdy z trójki głównych bohaterów ma w sobie coś, co cenię, a na pewno każde z nich ma w sobie niezłomność;) Nie mogę doczekać się Iskry ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja chętnie przeczytałabym tę powieść, mam nadzieję, że jakoś trafi w moje ręce.
    Okładka jest niesamowita *.*
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam w planach :3 Ale też nastawiałam się na thriller, póki nie przeczytałam Twojej recenzji C:

    OdpowiedzUsuń
  6. No kurczę! A myślałam już, że żadnemu z nas nie będzie chciało się już tego czytać i umówimy się na wspólne czytacie końcówki "Ucisz mnie pocałunkiem" w Empiku ;).

    OdpowiedzUsuń