RSS
Facebook
Twitter

niedziela, 10 czerwca 2012

Gdzieś kiedyś w Krainie Baśni... A nie - to tylko Hiszpania. Rzekomo.

"On jest dla Pauli przyjacielem
Kochankiem, co skrzydła jej dał
W ciemnościach przewodnikiem
Skrytych pieszczot powiernikiem
Przy Pauli wiernie będzie stał.
Otula się jego ramieniem
Już teraz nic jej nie spłoszy
Połączona wspólnym tchnieniem
Ucho ukoi czułym brzmieniem
Słów, co w sercu dla niego nosi."



To miał być dzień jak co dzień. O ile zwykłym dniem można nazwać ten, w którym ma dojść do spotkania dwójki ludzi, którzy nigdy w życiu się nie widzieli, choć wiedzieli o sobie niemal wszystko. Minnie16 i Lennon, a właściwie Paula i Angel, poznali się pewnego styczniowego popołudnia, kiedy to na ich ulubionym forum muzycznym rozgorzała się dysputa na temat  muzyki popularnej. I choć oboje zażarcie bronili swoich odmiennych stanowisk, kłótnia skończyła się, o trzeciej w nocy co prawda, ale jednak, uśmiechniętymi buźkami i komentarzem: "Mam nadzieję wrócić do naszej rozmowy." Od tego czasu przez dwa miesiące Angel i Paula rozmawiali ze sobą codziennie przez Messengera, by w końcu spotkać się przy jednym ze Starburcków w marcowy, słoneczny dzień. Los postanowił jednak zakpić z dwójki zakochanych i postawić na drodze Angela Katię - młodą piosenkarkę, która dzięki swojemu przebojowi została gwiazdą na skalę krajową - a Pauli Aleksa, który marzy o tym by zostać pisarzem. Na domiar złego w najbliższy piątek ma odbyć się test z matematyki na koniec drugiego trymestru, który zmieni życie co najmniej tuzina osób - i to wcale nie dlatego, że go nie zaliczą.

Gdy tylko na stronie wydawnictwa pojawiła się zapowiedź "Piosenek dla Pauli", postanowiłam udowodnić przyjaciółkom, że czytam nie tylko fantastykę i z chęcią sięgam także po obyczaje. Ze zniecierpliwieniem oczekiwałam  trzeciego tygodnia kwietnia, by móc napisać do Entego maila z prośbą o nową pozycję wydawnictwa. Tak się jednak złożyło, że nim chociaż przymierzyłam się do napisania wiadomości, książka była już u mnie w formie egzemplarza przedpremierowego. Nie zważając na zbliżające się testy gimnazjalne, rzuciłam się na książkę z cudowną okładką, po wcześniejszym zapoznaniu się z listem dołączonym do powieści. "Książka skierowana jest do starszych nastolatek oraz młodych kobiet. (...) To wciągająca opowieść o dorastaniu, pierwszych ważnych wyborach i konsekwencjach tychże." Po takim opisie spodziewałam się drugiej Ewy Nowak czy Małgorzaty Piekarskiej a dostałam... aŁtoreczkę (czy raczej pisaka)  słodkiego bloga typu fanfiction.

Bo i owszem - mamy tu do czynienia bardziej z opowieścią iście "blogową" niż dobrą acz prostą powieścią dla "starszych nastolatek oraz młodych kobiet". Sam pomysł, że każdy zakochuje się w każdym, jest dość irytujący, nie mówiąc już o tym, że siostra postanawia uwieść brata, chłopak zakochuje się w dziewczynie po kilku godzinach wspólnie spędzonych, by następnie postawić jej ultimatum, choć jeszcze niedawno zapewniał, że nie chce niszczyć jej związku - chce tylko, by dała mu szansę. To oraz kiepska realizacja sprawia, że nie potrafiłam czerpać przyjemności z czytania książki. Gdybym tę historię przeczytała na blogu, zapewne bym się zakochała na miejscu, jednak po książce - fenomenie spodziewałam się czego lepszego.

No i została jeszcze sprawa autora. Tak, tak, proszę państwa! Autora! Pod pseudonimem Blue Jeans ukrywa się niejaki Francisco de Paula Fernández, pochodzący z Sevilli hiszpański pisarz, który pierwsze rozdziały "Piosenek dla Pauli", podobnie jak Alex swoje "Tras la pared", wrzucił do sieci. Kiedy dowiedziałam się, kim naprawdę jest Blue Jeans, zaczęłam się zastanawiać czy z Francisco jest aby wszystko dobrze, bowiem na tak dokładnie opisywanie męskich ciał mogą pozwolić sobie tylko i wyłącznie kobiety. Nie mówiąc już o tym, że w świecie opisywanym przez autora nie ma miejsca na brak perfekcji.

W książce jednak pojawiło się także coś, co sprawiło, że już tak krzywo na nią nie patrzę. Piosenki! Nie, nie koniecznie te dla Pauli, a po prostu piosenki, które możemy usłyszeć w radiu (a właściwie w dużej mierze te, które moglibyśmy usłyszeć, gdybyśmy mieszkali w Hiszpanii...), a które nieustannie towarzyszą naszym bohaterom. Rihanna, Coldplay, Maroon 5, The Calling, Muse czy Blur (!)* to jedni z zespołów i wykonawców, którzy nie raz pojawili się w książce i pewnie jeszcze nie raz się pojawią. Dzięki takiemu zabiegowi jesteśmy niemal w stanie uwierzyć, że bohaterowie istnieją, a ich przygody są prawdziwe.

Szczerze mówiąc sama nie wiem, co myśleć o tej książce. Ma ona swoje plusy i minusy. Do tych pierwszych z całą pewnością zaliczają się piosenki co i rusz wtrącane w akcję książki. No i dzięki "Piosenkom dla Pauli" poznałam Federico Moccia i jego książki o Alexie i Niki. Z drugiej jednak, powieść sama w sobie nie jest zachwycająca. Przez całą książkę przewija się wątek miłości i dużej różnicy wieku między kochankami, co po połowie zaczyna się robić po prostu nudne. No i to gadanie o poważnych sprawach w taki... dziecinny i nieodpowiedzialny sposób. Sądzę jednak, że będzie to jedna z tych książek, które będą się podobać wszystkim oprócz krytyków i recenzentów.
Możliwe jednak, że skuszę się jednak na "Czy wiesz, że cię kocham?", czyli drugą część "Piosenek dla Pauli", jednak bardziej z pobudek osobistych, niż z chęci ponownego spotkania się z bohaterami. (Możliwe, jeśli wydawnictwo zdecyduje się wydać kolejną część.)
 
Team Alex!

"Zaczarowałeś moje serce.
Nie sądziłam, że mogę kochać
Tak jak kocham ciebie, kochanie
Tak jak kocham ciebie, nigdy.
W naszej historii, której końca
Nikt jeszcze nie napisał
Ty jesteś moim niebem i słońcem
I księżycem, i morzem."

Autor: Blue Jeans
Tytuł: Piosenki dla Pauli
Seria: o Pauli
Tłumacz: Izabela Rosińska
Liczba stron: 638
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 18 kwietnia 2012

* wszystkie piosenki do przesłuchania TU

"Piosenki dla Pauli" dostałam dzięki uprzejmości pani Asi z Wydawnictwa Jaguar. Ślicznie dziękuję!

19 komentarzy:

  1. Arrr :3 Moje komentarze co do książki znasz :D
    Ale jeszcze raz- uwielbiam twe recki i bądź tego świadoma! :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwsze - znalazłam?! Cały piątkowy wieczór spędziłam na szukaniu tych wszystkich piosenek i tworzeniu playlisty!
    Po drugie - tak, tak. Zakład nadal aktualny. I nadal jestem za Aleksem :3
    Po trzecie - ludzie! co wy widzicie w tych moich recenzjach :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Książkę raczej sobie daruję. Z tego co wyczytałam w Twojej recenzji, stwierdzam iż to nie moje klimaty :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie, chyba, że już naprawdę nic nie będzie...

    OdpowiedzUsuń
  5. masz świetną grafikę bloga ;)

    do książki od początku nastawiałam się raczej pesymistycznie

    OdpowiedzUsuń
  6. O Borze Liściasty! Twoja recka jest genialna. :D Może zajmij się też analizami?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, kiedyś nawet się zajmowałam :D. Ale to nie zajęcie dla mnie - zwyczajnie się do tego nie nadaję ;).

      Usuń
    2. Ta recenzja jest niemal analizą, więc to niemożliwe, abyś się do tego nie nadawała. Więcej wiary w siebie. ;)

      Usuń
    3. Bo tej książki po prostu nie da się inaczej ocenić jak po "analizatorsku". W końcu to poniekąd opko :D. Ale to przecież sama wiesz ;)

      Usuń
    4. Wiem, wiem. :D "Piosenki..." przypominają mi "Naznaczoną". Cykl "Dom Nocy" (w czerwcu wychodzi 9 tom!)to 110% opko, więc jeśli nie straszna Ci Mary Sójka, paczka około pięciu TróÓ LofFerów i cała masa niedorzeczności, to możesz przeczytać (aczkolwiek nie jest to konieczne ;)).

      Usuń
    5. Ha! Jaki zbieg okoliczności! Właśnie czytałam fragment komiksu "Domu Nocy" i uznałam "Boooże! Jakie to musi być głupie". Ale jak tylko cykl wpadnie mi w ręce, a będę miała chwilę wolnego czasu to przeczytam :D.

      Usuń
    6. Komiksu nie czytałam, ale mam za sobą osiem tomów (co poradzę na to, że lubię śmiać się z głupoty Zoey?) i jedno mogę Ci zapowiedzieć- ałtoreczki w pierwszej części dopiero się rozkręcają. :D

      Usuń
    7. Hahahaha! Właśnie sprawdziłam e-katalog mojej miejskiej biblioteki i okazuje się, że są w niej wszystkie części. Już wiem co będę czytać w wakacje xD

      Usuń
  7. Głupoty pisze.Ta książka jest dla każdego,który lubi romansidła.
    Na początek sami przeczytajcie a potem oceniajcie.cytat;Nie oceniać książki po okładce;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To była insynuacja, że niby książki czytałam czy może rada dla czytelników?

      Usuń