RSS
Facebook
Twitter

poniedziałek, 6 maja 2013

Hm... Tak? Już? Mogę?
Wszystko podłączone?
Super! Ruszamy za 3... 2... 1...


Szanowni czytelnicy, koledzy i koleżanki w branży, przypadkowi i nieprzypadkowi goście.
Zebraliśmy się dziś w tym ważnym dniu, by wydać wyrok oskarżonej, kiedyś znaną pod zbyt wieloma nickami, by je wszystkie spamiętać, obecnie Jennifer Laugh, w życiu pozawirtualnym podpisującej się inicjałami O.J., która 5 maja 2011 roku dopuściła się zbrodni zamordowania z premedytacją własnego dziecka, tragicznie zmarłej zasady "Nigdy, przenigdy i pod żadnym pozorem nie zakładać już w życiu bloga! Never ever!".
Choć dla wielu ludzi jest to z pewnością ogromna strata, zastanówmy się nad ewentualnymi zaletami takiej sytuacji.
Przede wszystkim w/w persona od jakiego czasu, dzięki złamaniu swej świętej zasady, należy do grupy uczniów, którzy dają polonistom nadzieję, że z tego pokolenia jednak wyrośnie ktoś, kto jest w stanie przeczytać tekst i powiedzieć o czym był.
Również dzięki porzuceniu ów reguły, zbrodniarka podwyższa statystyki związane z czytelnictwem w Rzeczpospolitej Polskiej.
Niezwykle ważnym skutkiem porzucenia osobiście narzuconego nakazu jest psychiczna i emocjonalna zmiana oskarżonej - stała się ona odrobinkę bardziej odpowiedzialna i bardziej otwarta na ludzi. Poza tym, dzięki założeniu bloga, zyskała zdecydowanie większy dostęp do książek (jednocześnie odciążając konto rodziców własnymi wydatkami związanymi z kulturalną rozrywką), dzięki którym jest zdecydowanie mniej socjopatyczna, niż w dzieciństwie (przynajmniej tak jej się wydaje).
Biorąc pod uwagę wszelkie w/w pozytywne konsekwencje popełnienia tego jakże zuchwałego czynu i nie zważając na odmienne zdanie osobistości, którym istnienie bloga "Oczami Jenny" się nie podoba, w imieniu Wysokiego Sądu, uniewinniam autorkę ów bloga.

Z wyrazami szacunku,
Mecenas... ??!

Tak, tak, moi drodzy. To już dwa lata, jak założyłam Oczami Jenny. Sama nie mogę w to uwierzyć. Po pierwsze: Kiedy to minęło?! Zdawałoby się, że jeszcze niedawno z sercem pełnym obaw pisałam pierwsze maile do wydawnictw, a tu - proszę! Od tamtego czasu minęły już dwa lata! Niesamowite :). Po drugie: O matulu! Dwa lata?! Jak mi się udało tak długo wytrwać? Z reguły nie trwam przy bloga dłużej niż kilka miesięcy.

Z tego powodu zapragnęłam udogodnić sobie nieco życie, zakładając FanPage mojego bloga na facebook'u. "Jak udogodnić?!" pewnie zadajecie sobie pytanie. "Przecież to tylko dodatkowa robota".
A jaka tam robota! w końcu będę miała miejsce na fejsie, gdzie będę mogła się podzielić rzeczami związanymi z książkami, jednocześnie nie śmiecąc znajomym tablicy :). Poza ty miło będzie z wami porozmawiać nie tylko na temat najnowszej zrecenzowanej książki, a o kilku innych rzeczach z naszego życia. Strona nie jest jeszcze dopieszczona (muszę znaleźć jakieś lepsze zdjęcie profilowe. I w tle. I w ogóle), mimo to - serdecznie zapraszam!
Oficjalny fanpejdż Oczami Jenny

8 komentarzy:

  1. Idę lajkować najpierw XD

    Gratulacje i stu lat! :3 Nie tylko ty dziwisz się swojej wytrwałości ^^ Oj, skoro urodziny są, to i życzenia by się przydały: mnóstwa, mnóstwa książek, "książek jak mrówków", że tak to ujmę! I wytrwałości w dalszym prowadzeniu bloga! :D
    I żebyśmy za rok z Tobą świętowali trzecie urodziny! :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Z wyrazami szacunku,
    Mecenas MB, bliżej znana jako Sihhinne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziałam! Po prostu wiedziałam, że się pod tym podpiszesz! :D

      Usuń
    2. Kurczę, jestem przewidywalna. Muszę zmienić taktykę.

      Usuń
    3. Nie jesteś przewidywalna. You're just my sister, so I know about you everything *evilsmile* ^^

      Usuń
  3. Jenny gratuluję wytrwałości :) życzę kolejnych kilkunastu lat :D

    Isz :*:*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratuluję rocznicy i życzę dalszych sukcesów :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeszcze więcej książek Ci życzę, żebyś się nie nudziła, siedząc samotnie w celi :D :)

    OdpowiedzUsuń