RSS
Facebook
Twitter

czwartek, 11 sierpnia 2011

Ludzie kontra bogowie. Porządek kontra chaos. Miłość kontra nienawiść...

O serii: V i VI w. n.e to mroczne wieki w dziejach Brytanii. Sasi wciąż najeżdżają na wschodnie ziemie, grabiąc je, rabując, zabijając mężczyzn, gwałcąc kobiety i składając dzieci w ofierze bogom. Z zachodu natomiast zagrożeniem są Irlandczycy - naród gwałtowny, więc mimo zawartego pokoju, w każdej chwili może napaść na zachodnie wybrzeża, a czyny ich są straszniejsze od saksońskich. Najgorsze jednak tkwi w samym sercu Brytanii. Brytowie zamiast walczyć z wrogami, walczą ze sobą. Konflikty religijne, polityczne i militarne zaostrzyły się, kiedy Mordred - książę, syn Uthera Pendragona - umiera, a wkrótce po nim jego ojciec - Najwyższy Król Dumnonii jak i całej Brytanii. Na szczęście znalazł się następca tronu. Młody Mordred jest synem poległego w bitwie księcia Mordreda i księżniczki Norwenny. Król jest jednak nie jest w pełni sił fizycznych. W celu protektorowania państwem powołana jest Najwyższa Rada, w której zasiąść ma nie kto inny jak sam legendarny Artur.

 "Lecz [Artur] zapomniał o Merlinie. Druid był starszy, mądrzejszy, i bardziej wyrafinowany niż Artur i to on dowiedział się o Kotle. Zamierzał go znaleźć, a gdyby mu się to udało, magia Kotła rozlałaby się po Brytanii niczym trucizna. 
Był to Kocioł z Clyddno Eiddyn. To był Kocioł, który rozwiewał ludzkie marzenia. 
Artur zaś, mimo całej swojej praktyczności, był marzycielem."
~Derfel

O książce: Po zwycięskiej, acz krwawej bitwie w dolinie Lugg, wszyscy sądzili, że Brytanią w końcu zapanuje pokój i wszyscy wspólnie będą mogli ruszyć na Saksonów.I choć faktycznie ludzie Brytanii żyli w spokoju, lud zamieszkujący Ynys Mon, niegdyś świętą wyspę druidów, teraz ziemią Irlandczyków, spotkał się z niemiłą niespodzianką pod postacią Merlina, Derfla, Nimue, Ceinwyn, Galahada i kilku włóczników, którzy postanowili odzyskać Kocioł z Clyddno Eiddyn - jeden ze skarbów Brytanii, które miały moc przywołania bogów, którym służyli druidzi. I choć wszyscy przeżyli, Derfel z Ceinwyn doczekali się dzieci, Merlin mógł odpocząć na długie lata, a krajem nadal rządził dobry, poczciwy Artur, sielanka nie miała trwać długo. Kiedy tylko Mordred zasiadł na tronie Dumnonii, cały delikatny plan Artura miał obrócić się w zgliszcza. Chrześcijanie wzniecili bunt, na czele którego stanął zdrajca Lancelot. A to nie koniec niespodzianek jakie Bog przygotował dla swojego Nieprzyjaciela.

Szczerze mówiąc trochę bałam sięgnąć po drugą część przygód Artura, Derfla i Merlina, ponieważ "Zimowy monarcha" szedł mi raczej... średnio i trochę się przy nim męczyłam. Moje obawy jednak były niesłuszne - Nieprzyjaciela czytało mi się bardzo przyjemnie i pochłonęłam go w zastraszającym tempie.

Bywa tak czasami z seriami, że, pomimo zachwycającej pierwszej części, druga nie jest już tak zniewalająca jak swoja poprzedniczka.  Bohaterowie nie są kształtowani, przygody pisane są trochę na "odwal się", a wrogowie są "najstraszniejszymi istotami na całej ziemi", chociaż w poprzedniej części było to samo o innych, słabszych wrogach. Głównie - o wiele gorsza od poprzedniczki. Na szczęście drugiej części cyklu arturiańskiego jest do tego daleko. Ba! "Nieprzyjaciel Boga" jest lepszy od "Zimowego monarchy".
W "Zimowym monarsze" Derfel był po prostu dzieckiem, któremu zrujnowano dom, zgwałcono przyjaciółkę, wymuszono grabież na małej wsi i kłamstwo. Z biegiem czasu nasz bohater zaczął zachowywać się jak młody mężczyzna. I choć jego przygody z Arturem i jego drużyną są niesamowite, dopiero w "Nieprzyjacielu" możemy spotkać się z kimś, kto sam decyduje o swoim losie. Decyduje czy złamać świńską kość czy pozostać nieszczęśliwym do końca życia. Czy zaryzykować pokój między Lancelotem a Arturem, prosząc Ceinwyn o rękę, czy żyć w samotności do końca dni. Czy pozostać ze swoją rodziną, czy pomścić śmierć swojej kochanej Dian.

Poza tym - książka wzbudza o wiele więcej emocji niż poprzedniczka. Sama historia Defla i Ceinwyn jest o niebo ciekawsza i bardziej emocjonalna niż ta Artura i Ginerwy, choć są one niemal identyczne. Przy finale opowieści Tristana i Izoldy płakałam jak bóbr, choć ostatnim razem robiłam to dwa lata temu przy śmierci Syriusza z Harry'ego Pottera. Ba! Byłam w stanie wykłócać się z każdym, kto broniłby Artura (zresztą - do tej pory mu nie wybaczyłam tej decyzji). A ilekroć główny bohater wspomina tę uroczą, żywiołową Dian, oczy zachodzą mi łzami i nie jestem w stanie dalej czytać.

Gdybym stawiała oceny (dzięki Bogu - tego z reguły nie robię), dałabym jej 5,75/6. Skąd taka dziwna nota? Książka jest świetna, jedna z moich ulubionych. Znając zakończenie "Zimowego monarchy", sądziłam, że finał "Nieprzyjaciela Boga" będzie również spektakularny. A przynajmniej zakończony bitwą lub pojedynkiem, tym bardziej, że wszystko to zapowiadało. Sądziłam, że poczynania Lancelota mają zacząć jego rebelię, a misteria Izydy miały być ostatnią kroplą w czarze cierpliwości Artura. A w rzeczywistości? Oczywiście Artur pragnął zemsty - na Lancelocie, Sansumie, Ginerwrze, bliźniakach (zarówno druidach, jak i swoich pierworodnych) - jednak do niczego nie doszło. Szalenie żałuję.

Podsumowując... "Nieprzyjaciel Boga" nie tylko dorówna poprzednikowi, ale i podwyższył poprzeczkę. Bohaterowie są teraz dojrzalsi, pewniejsi siebie, odpowiedzialni za swoje czyny. Akcja nadal jest lekka i przyjemna usiana niebezpieczeństwami dla swoich bohaterów. Przy książce spokojnie możemy roześmiać się przy dyskusjach Derfla z Merlinem, a także wylać wiele łez rozpaczy i tęsknoty. A pomimo nieco nijakiego zakończenia, druga część przygód o Arturze, Derflu i Merlinie, zostanie odłożona na półkę z napisem "Ulubione".

Oczami Jenny: Byłam szalenie zaskoczona, kiedy pani Karolina Kawałkowska (z wydawnictwa Erica) napisała mi, że tłumaczem "Nieprzyjaciela Boga" był Jerzy Żebrowski, który przetłumaczył dla nas także pierwszą część przygód Artura. W końcu ciężkie pióro zniknęło, Mitras przechrzcił się na Mitrę, kult Isis zmienił się w kult Izydy, a lord stał się panem (jedyna zamiana, która mi się nie podobała). Sądziłam, że takie zmiany nie mogą zajść w obrębie jednego tłumacza i długo myślałam, kim ów nieznajomy może być (w książce nie było napisane). I choć na portalach pojawiało się jego nazwisko, wciąż nie mogłam w to uwierzyć. W jedyne co mogłam zrobić, to zapytać samego wydawnictwa. Jakże się jednak myliłam! Chciałabym więc serdecznie podziękować tłumaczowi za zmiany. Z pewnością były to zmiany na lepsze :).

"-Bogowie nienawidzą porządku - burknął. - Porządek, Derfel, niszczy bogów, bogowie zatem muszą zniszczyć porządek."
~Merlin 
"Większość z nas jednak obawia się chaosu i dlatego próbujemy wprowadzić porządek. Kiedy jednak panuje porządek, nie potrzebujemy już bogów. Gdy wszystko jest uporządkowane i na swoim miejscu, nie zdarza się nic nieoczekiwanego. Jeżeli wszystko rozumiesz, to nie ma miejsca na czary. Wzywasz bogów tylko wtedy, kiedy jesteś zagubiony i wylękniony. Oni jednak lubią być wzywani, czują się bowiem wtedy potężni, i dlatego właśnie chcą, żeby panował chaos."
 ~Derfel
 

Autor: Bernard Cornwell
Tytuł: Nieprzyjaciel Boga
Seria: Cykl arturiański
Tłumacz: Jerzy Żebrowski 
Liczba stron: 550 
Wydawnictwo: Instytut wydawniczy Erica
Data wydania: 21 września 2010

Polecam:
Instytut Wydawniczy Erica
Nieprzyjaciel Boga na Facebooku

"Nieprzyjaciela Boga" dostałam od Instytutu Wydawniczego Erica. Dziękuję ślicznie :).

4 komentarze:

  1. Em, wątpię czy podobne klimaty mnie zadowoliły. Nie sięgnęłam po pierwszą część, raczej nie sięgnę po drugą. Trudno.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Po tej recenzji mam wrażenie, że mi się ta książka spodoba bez żadnych zastrzeżeń, które miałam po tylu pozytywnych recenzjach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Na pewno przeczytam tę ksiażkę, po tak pozytywnych recenzjach nie mam wyjścia :D

    Pozdrawiam ! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cała trylogia arturiańska trafiła na moją chcę-listę. Toż to już ponad sto pozycji!

    OdpowiedzUsuń