Słodko-gorzka opowieść o podróżach w czasie, miłości i poświęceniu – nawet za cenę życia.
Jackson Meyer nigdy nie był specjalnie wyróżniającym się chłopakiem. Studiuje, ma przyjaciół, dziewczynę, mieszkanie w akademiku. Owszem, nie miał lekko – wychowywał się bez matki, a jego siostra bliźniaczka umarła na raka, kiedy miała piętnaście lat – jednak nie wygląda na takiego, który się jeszcze z tym wszystkim pogodził. Nie różni się niczym od swoich rówieśników. A właściwie nie różniłby się, gdyby nie fakt, że potrafi podróżować w czasie. Pewnego dnia jednak, nieznajomi mężczyźni napadają na Jacksona i jego ukochaną Holly, podczas brutalnej szarpaniny dziewczyna zostaje poważnie ranna. Przerażony i spanikowany Jackson cofa się w czasie o dwa lata, bez możliwości powrotu. Chłopak obiecał sobie, że zrobi wszystko, by nie dopuścić do śmierci Holly po raz drugi. Nie spodziewał się jednak tego, że we wszystko wplątane jest CIA i… jego rodzina.
Już nie raz zdarzało mi się, że bałam się przeczytać jakąś książkę, przez to, co mówią o niej inni. I bynajmniej nie mam na myśli słów skargi. Czasem wręcz pochlebne opinie o jakiejś pozycji sprawiały, że nawet z kijem do tego nie pochodziłam. Często okazywało się, że moje obawy były nieuzasadnione, jednak wolę sprawić sobie przyjemną niespodziankę niż całkowity zawód. Podobnie było z „Burzą” – gdy tylko usłyszałam pierwsze słowa pochwały zaczęłam żałować, że podjęłam się zrecenzowania tej książki. Tym razem debiut amerykańskiej pisarki Julie Cross okazał się właśnie tą przyjemną niespodzianką.
Myśleliście kiedyś o książce idealnej dla siebie ? Jak ją definiować? Co powinna mieć, a czego nie? Ja niekoniecznie. Nawet nie wierzyłam w to, że taka książka może istnieć. A nawet jeśli, to sądziłam, że znajdę taką wśród książek „tolkienowskiego” fantasy – czasy podobne do naszego średniowiecza, magia, miecz, łuki, elfy, krasnoludy, te sprawy. Po lekturze „Burzy” doszłam do wniosku, że szukałam zupełnie nie tam, gdzie powinnam. Autorka w swojej debiutanckiej powieści zamieściła wszystko co kocham w odpowiednich proporcjach, sprawiając, że w książce natychmiast się zakochałam. A czym pisarka popełniła tę straszliwą zbrodnię? Podróżami w czasie, wielowymiarowością, miłością bezwarunkową, przyjaźnią mimo wszystko, Courtney Meyer, tragedią rodzinną, smutkiem, radością, śmiechem, łzami, nauką samoobrony, hakerstwem, obecnością tajnych służb CIA oraz Wrogów Czasu, którzy walczą o lepsze jutro – oba w imię tego samego, choć przeciw sobie, zamianą ucznia elitarnego liceum w ciecia w jakimś ośrodku rekreacyjnym dla dzieci, przygodami nie z tego świata oraz prozaicznością codziennego życia.
Cała recenzja na
Chętnie przeczytałabym, ale żeby była to jakaś priorytetowa książka do zdobycia, to na pewno nie...
OdpowiedzUsuńMoże ja oceniłam "Burzę" dość nisko, bo spodziewałam się czegoś fenomenalnego, a Ty oceniłaś tę książkę wysoko, bo myślałaś, że to gniot? Cóż, każdy ma inny gust. :)
OdpowiedzUsuńA w "Córkach księżyca" wątek podróży w czasie się rozwinął? Czytałam pierwszy tom i trochę mało było tych podróży...
P.S. Możesz usunąć weryfikację komentarzy? Trochę trudno odczytać te hieroglify. ;)
Wiesz, Jane - coś w tym musi być :D.
UsuńTak. W "Nocnym cieniu" i "Tajemnym zwoju" wątek podróży w czasie już się trochę rozwinął. Oczywiście nie była to główna oś napędowa (przynajmniej nie w tej pierwszej historii), ale jednak. Na nasze nieszczęście w CK3 wątek czasowy nam ginie, bo tak jakby... Catty nam niknie...
Hmm... Byłam przekonana, że już ją wyłączyłam O.o
PS
Czytałaś może analizy Achai? :D
Chyba muszę sięgnąć po kolejne tomy "Córek...". ;)
UsuńAnalizy "Achai" czytałam. Druga analiza wydaje mi się lepsza, bo w pierwszej coś mi nie grało... A czytałaś na PLUS-ie analizy "Percy Parker" lub "Zmierzchu"? :D
Jesteś pewna tego, że chcesz czytać dalej "Córki.."? :D
UsuńKiedy zobaczyłam wpis Kury na pingerze, że zamierza zanalizować książkę i to jeszcze Achaję, o której miałam dobre zdanie (chociaż jej nie czytałam), uznałam, że to już lekka przesada. Ale dzisiaj zaczęłam czytać i... JAK MOŻNA BYŁO AŻ W TAKIM STOPNIU POGARDZIĆ RESEARCHEM!?
"Percy Parker" zaczęłam, ale to było tak głupie, że zaprzestałam dalszej lektury.
To Pigmejka i Kalevatar ZROBIŁY ANALIZĘ "ZMIERZCHU"?!
Must read! :D
Jestem pewna. Może pierwszy tom nie był jakimś arcydziełem, ale mimo to miło wspominam tę książkę. :)
UsuńAnaliza "Zmierzchu" jest już dość stara, jej tytuł to "Dodatek specjalny" i jest aż 7 części. :D
To tak jak ja :). Trzeba zapytać Entego kiedy kolejna część...
UsuńAch! Faktycznie! Jak mi teraz o tym powiedziałaś, to mi się przypomniało. O matko! - i ja tego nie czytałam?!
Mam już u siebie - ciekawe, czy mnie się spodoba ;D
OdpowiedzUsuńKoniecznie musi! Książka jest świetna :D
UsuńKsiążki nie mam na liście "Do przeczytania", natomiast okładka zachęca. Recenzja bardzo zachęcająca.
OdpowiedzUsuńnaczytałam się już tylu recenzji dotyczących tej książki, że czasem mam wrażenie, iż tylko ja jej jeszcze nie czytałam :)) ale mam w planach!
OdpowiedzUsuńTo bardzo dobrze :)
UsuńChciałabym przeczytać, ale dopadnę tylko jeśli będzie jakaś naprawdę dobra okazja ^^
OdpowiedzUsuń