Gdzieś między tym, a tamtym światem...
W oślepiającym blasku trzech fioletowych słońc troje wędrowców – stara Meksykanka, zautomatyzowany samochód terenowy i brontozaur – od setek lat brnie przez pustynię. Nie wiedzą, czy pustynia gdzieś się kończy, a jeśli nawet tak, to co znajdą na jej krańcu. Czasem napotykają idealnie zachowane, ale całkiem bezludne miasta. Nigdy nie spada ani kropla deszczu. Najgorsze jednak jest to, że nie pamiętają nic ze swojego życia przed pustynią – tylko nocą, w snach, przypominając sobie strzępy dawnych przeżyć.
Noc sprowadza jednak szaleństwo burz piaskowych, które zamieniają ich ciałami, w jakiejś metafizycznej odmianie zabawy w komórki do wynajęcia. Dysfunkcyjni i zdezorientowani, wielokrotnie zabijają się nawzajem, nigdy jednak nie udaje im się umrzeć. Gdzie są? I jak mogą stamtąd uciec?
Pamiętacie (wielu pewnie nadal to przeżywa) jakie to uczucie, kiedy brakuje pół punktu do wyższej oceny? Albo gdy bawi się w ciuciubabkę i przez długi czas nie możesz nikogo znaleźć? Jest się wtedy nieco zdesperowanym i smutnym. Czuje się wtedy głupim. Żałuje się, że zrobiło się czegoś więcej, kroku dalej. Gani się w myślach: "Dlaczego nie wpadłem na o wcześniej?!" Czytając "Trojkę" Stepena Chapmana, tak się właśnie czujemy.
Najważniejszym elementem w książce są bohaterowie. Wykreowani idealnie, fantazyjnie, choć są tak niedoskonali, szarzy, bezbronni, zmęczeni. Tak niewyobrażalnie rzeczywiści, choć żyją w surrealistycznym świecie.
To właśnie oni są narratorami "Trojki". Eva, Alex i Naomi opowiadają czytelnikowi i sobie nawzajem historię ich życia, nim pojawili się na tej nieskończonej pustyni z trzema słońcami nad głowami. Narracja przeskakuje z Alexa na Evę, później na Naomi, by na ostatku pozytywka Labirynta zabrała głos. Z początku liczne przeskoki irytują czytelnika, jednak po pewnym czasie, można się do nich przyzwyczaić.
Najbardziej spodobała mi Naomi. Jej historia jest tak długa, pokrętna i nieprawdopodobna, że pod koniec książki zaczynamy się zastanawiać, która opowieść byłą tą prawdziwą.
Coś, co mnie zachwyciło, czytając Trojkę, to cytaty, sentencje, krótkie pieśni i wierszyki przed każdym z rozdziałów, wprowadzające czytelnika w odpowiedni nastrój i, niczym syreny, szepczące: Przeczytaj nas. Pomyśl. Przełóż nasz sens na rozdział. Zagłęb się w nas... Tak daleko, że głębiej nie można. A wtedy już nie będzie drogi powrotnej.
Kuszeni przez ozdobniki, zaczynamy się nad nimi zastanawiać, by pod koniec książki czuć, o czym wspominałam na początku recenzji.
Jednym z minusów książki jest to, że bardzo ciężko się ją czyta. Wątpię, by chodziło tu o trudną treść czy leniwą fabułę. Wątpię, by chodziło o specyficzność bohaterów.
Może to wina tłumacza i jego ciężkiego pióra? Przecież czasami czytam 300 stron dziennie, a przy lekturze "Trojki" miałam dość po 3-4 stronach.
A może po prostu tak głębokiej i specyficznej książce nie wypada być lekką i przyjemną lekturą?
"Trojka" S. Chapmana z pewnością nie jest książką lekką, miłą i przyjemną, a już z pewnością nie nadającą się do wieczornej lektury w łóżku. Jest opowieścią oryginalną, ciekawą, intrygującą i niezwykle wciągającą, jednak wciągającą niebezpiecznie i po przeczytaniu czytelnik może poczuć się przytłoczony szarą rzeczywistością.
Nie mniej serdecznie polecam wszystkim, którzy chcą na chwilę odpocząć od wszędobylskich komercyjnych masówek.
Tytuł: Trojka
Seria: Uczta wyobraźni
Tłumacz: Wojciech Szypuła
Liczba stron: 236
Wydawnictwo: MAG
Data wydania: 8 kwietnia 2011
"Trojkę" Stepana Chapmana dostałam od wydawnictwa MAG. Serdecznie dziękuję ;).
-----------------------------------------------------------
Po raz kolejny :)
A! I mogę w pewnym momencie "ómrzeć", bo zbliżają się egzaminy i wypadałoby się pouczyć ;).
W oślepiającym blasku trzech fioletowych słońc troje wędrowców – stara Meksykanka, zautomatyzowany samochód terenowy i brontozaur – od setek lat brnie przez pustynię. Nie wiedzą, czy pustynia gdzieś się kończy, a jeśli nawet tak, to co znajdą na jej krańcu. Czasem napotykają idealnie zachowane, ale całkiem bezludne miasta. Nigdy nie spada ani kropla deszczu. Najgorsze jednak jest to, że nie pamiętają nic ze swojego życia przed pustynią – tylko nocą, w snach, przypominając sobie strzępy dawnych przeżyć.
Noc sprowadza jednak szaleństwo burz piaskowych, które zamieniają ich ciałami, w jakiejś metafizycznej odmianie zabawy w komórki do wynajęcia. Dysfunkcyjni i zdezorientowani, wielokrotnie zabijają się nawzajem, nigdy jednak nie udaje im się umrzeć. Gdzie są? I jak mogą stamtąd uciec?
Pamiętacie (wielu pewnie nadal to przeżywa) jakie to uczucie, kiedy brakuje pół punktu do wyższej oceny? Albo gdy bawi się w ciuciubabkę i przez długi czas nie możesz nikogo znaleźć? Jest się wtedy nieco zdesperowanym i smutnym. Czuje się wtedy głupim. Żałuje się, że zrobiło się czegoś więcej, kroku dalej. Gani się w myślach: "Dlaczego nie wpadłem na o wcześniej?!" Czytając "Trojkę" Stepena Chapmana, tak się właśnie czujemy.
"Trójki, pomyślał Alex, Potrzebuję więcej trójek. Zwierzę, roślina, minerał.(...)Naomi zwróciła pysk w stronę matki.To co stworzył Chapman można porównać do wielkiej siatki - pojedyncze ogniwo nie znaczy tak na dobrą sprawę nic, ale połączone z całą resztą, tworzy coś, z czego ciężko się wydostać. Choć z początku wydaje nam się, że każda postać, każde wydarzenie, każde miejsce zostało wrzucone do książki całkiem przypadkowo i bez dłuższego zastanowienia, pod koniec opowieści dowiadujemy się, że autor utkał dla nas siatkę perfekcyjną - z której nie da się wybrnąć, choć zostało już wyjaśnione, a wszystko zaczęło do siebie pasować, jak elementy układanki.
O co chodzi ojcu? - spytała.
Mnie pytasz? - odparowała Eva. Skąd ja mam, kurna, wiedzieć? Sama go zapytaj, ptasi móżdżku.
Dobrze, matko, Dobrze, matko, pomyślała Naomi.
Złapała wkurwa, wtrącił Alex.
Jak zwykle, odpowiedziała w myślach Naomi. Należałoby ją uśpić.
Bezboleśnie?Bezboleśnie? - zainteresował się Alex. Czy po torturach?"
Najważniejszym elementem w książce są bohaterowie. Wykreowani idealnie, fantazyjnie, choć są tak niedoskonali, szarzy, bezbronni, zmęczeni. Tak niewyobrażalnie rzeczywiści, choć żyją w surrealistycznym świecie.
To właśnie oni są narratorami "Trojki". Eva, Alex i Naomi opowiadają czytelnikowi i sobie nawzajem historię ich życia, nim pojawili się na tej nieskończonej pustyni z trzema słońcami nad głowami. Narracja przeskakuje z Alexa na Evę, później na Naomi, by na ostatku pozytywka Labirynta zabrała głos. Z początku liczne przeskoki irytują czytelnika, jednak po pewnym czasie, można się do nich przyzwyczaić.
Najbardziej spodobała mi Naomi. Jej historia jest tak długa, pokrętna i nieprawdopodobna, że pod koniec książki zaczynamy się zastanawiać, która opowieść byłą tą prawdziwą.
Coś, co mnie zachwyciło, czytając Trojkę, to cytaty, sentencje, krótkie pieśni i wierszyki przed każdym z rozdziałów, wprowadzające czytelnika w odpowiedni nastrój i, niczym syreny, szepczące: Przeczytaj nas. Pomyśl. Przełóż nasz sens na rozdział. Zagłęb się w nas... Tak daleko, że głębiej nie można. A wtedy już nie będzie drogi powrotnej.
Kuszeni przez ozdobniki, zaczynamy się nad nimi zastanawiać, by pod koniec książki czuć, o czym wspominałam na początku recenzji.
Jednym z minusów książki jest to, że bardzo ciężko się ją czyta. Wątpię, by chodziło tu o trudną treść czy leniwą fabułę. Wątpię, by chodziło o specyficzność bohaterów.
Może to wina tłumacza i jego ciężkiego pióra? Przecież czasami czytam 300 stron dziennie, a przy lekturze "Trojki" miałam dość po 3-4 stronach.
A może po prostu tak głębokiej i specyficznej książce nie wypada być lekką i przyjemną lekturą?
"Trojka" S. Chapmana z pewnością nie jest książką lekką, miłą i przyjemną, a już z pewnością nie nadającą się do wieczornej lektury w łóżku. Jest opowieścią oryginalną, ciekawą, intrygującą i niezwykle wciągającą, jednak wciągającą niebezpiecznie i po przeczytaniu czytelnik może poczuć się przytłoczony szarą rzeczywistością.
Nie mniej serdecznie polecam wszystkim, którzy chcą na chwilę odpocząć od wszędobylskich komercyjnych masówek.
"Zdradzę ci tajemnicę. Dokładnie wiedziałam, co robię. Wszystko zaplanowałam. Wiedziałam, że tak się nie robi, ale co innego mi pozostało? Byłam przemarznięta. Byłam umierająca. Byłam samotna.Wybacz mi, tato. Wybacz mój pradawny grzech. Wybacz, że byłam zmarznięta. Wybacz, że byłam głodna.Wybacz, że cię potrzebowałam."Autor: Stepan Chapman
Tytuł: Trojka
Seria: Uczta wyobraźni
Tłumacz: Wojciech Szypuła
Liczba stron: 236
Wydawnictwo: MAG
Data wydania: 8 kwietnia 2011
"Trojkę" Stepana Chapmana dostałam od wydawnictwa MAG. Serdecznie dziękuję ;).
-----------------------------------------------------------
Po raz kolejny :)
Param, param! Mam dwa ogłoszenia
Pierwsze - pod koniec kwietnia będę świętować podwójne urodziny - bloga i swoje własne. Postanowiłam więc mały konkursik z tej okazji. Problem polega na tym, że nie wiem co mogłoby być nagrodą, więc chciałabym was poprosić, byście głosowali w ankiecie na początku bloga. Można zaznaczyć kilka odpowiedzi ;).
Drugie ogłoszenie
to takie, że wkrótce powinna pojawić się nowa strona, na którą rzucę
książki, które z chęcią wymienię (w ostateczności sprzedam), więc warto
być czujnym ;).Pierwsze - pod koniec kwietnia będę świętować podwójne urodziny - bloga i swoje własne. Postanowiłam więc mały konkursik z tej okazji. Problem polega na tym, że nie wiem co mogłoby być nagrodą, więc chciałabym was poprosić, byście głosowali w ankiecie na początku bloga. Można zaznaczyć kilka odpowiedzi ;).
A! I mogę w pewnym momencie "ómrzeć", bo zbliżają się egzaminy i wypadałoby się pouczyć ;).