„-Powiedz mi coś, Noah! Co ważniejsze: wolność czy szczęście?
-Nie możesz być szczęśliwy, jeśli nie jesteś wolny – odparł Noah.”
-Nie możesz być szczęśliwy, jeśli nie jesteś wolny – odparł Noah.”
Noah był zwykłym nastolatkiem – przynajmniej na tyle zwykłym, na ile pozwala na to brat w psychiatryku, który wcześniej walczył na froncie. Sadie była normalną dziewczyną – o ile normalną można nazwać dziewczynę, w której mózgu rośnie tętniak, a małe bioty budują wokół niego siateczkę, by mogła pożyć nieco dłużej niż pozwoliłaby na to choroba. Michael także był całkiem zdrowym… A nie. Michael nigdy nie był zdrowy, normalny czy zwykły. Ale to bez znaczenia. Już ich nie ma. Nie ma Sadie, Noaha, Micheala… Teraz jest już tylko Plath, Keats, Vincent. Jest też Ofelia, Wilkes, Niżyński, Renfield i Lear. Wszyscy oni i wielu innych należą do BZRK – organizacji, która bardziej ceni sobie wolność niż piątą klepkę. I zrobią wszystko, by osiągnąć swój cel – nawet za cenę rozumu.
Michaela Granta – człowieka, który dał nam wszystkim GONE, zna wielu młodych polskich czytelników fantastyki. Jego opowieść o dzieciakach uwięzionych pod kopułą bezpowrotnie zakorzeniły się w nie tylko w sercach, ale i umysłach ludzi – bo po lekturze tych książek, nie można tak po prostu, odłożyć ich na półkę i żyć dalej, jakby nic się nie stało. Nie. GONE wczepia się ostrymi mackami w rozum i serce i nie pozwoli zapomnieć o sobie już nigdy – pół biedy, jeśli za to właśnie je kochamy. Znacznie gorzej jeśli to właśnie przez to z niechęcią sięgamy po kolejne części.
I tu właśnie pojawia się pytanie – czy pomimo tego, że GONE było straszne/okropne/obrzydliwe/przerażające/etc, warto sięgnąć po BZRK? (Przy założeniu, że miłośnicy tego pierwszego, na to drugie rzucą się bez zastanawiania)
„Pukanie. Do drzwi.
Wiedziała, że to on. Nie chciała go widzieć. Ale nie mogła powiedzieć ‘nie’. Jak można powiedzieć ‘nie’ komuś, kto cały dzień łaził po fałdach twojego mózgu?”
Wiedziała, że to on. Nie chciała go widzieć. Ale nie mogła powiedzieć ‘nie’. Jak można powiedzieć ‘nie’ komuś, kto cały dzień łaził po fałdach twojego mózgu?”
Cała recenzja na...
Będzie, będzie :D. Tylko najpierw Grant musi ją napisać, bo przez ostatni rok był zajęty Światłem ;)
OdpowiedzUsuńAż wstyd przyznać, że nie przeczytałam jeszcze BZRK. Jestem taką fanką Granta, że zdąrzyłam już przeczytać po angielsku ostatnią część GONE, a po tę serię jeszcze nie sięgnęłam... no po prostu wstyd. Ale obiecuję się poprawić i zaraz sięgam po BZRK :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam GONE, więc z chęcią zapoznam się z tą pozycją, ponieważ jeszcze nie miałam ku temu okazji. :>
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :D
ksiazki-mojezycie.blogspot.com
Marek teraz jest jako Przyjaciel Blogger :D Czy ty nie za szybko zmieniasz przydomki? :D
OdpowiedzUsuńKoniecznie musze dorwać, bo bardzo lubię serię GONE i czekam na ostatni tom... Podziwiam autora za jego umiejętności - wszystkie tomy prezentują równie wysoki poziom ;)
OdpowiedzUsuń